CD – Creative Sources Recordings – CS 738, Lisbon 2022
envahi par les orages
suspendu aux aiguilles du temps
je ferai un voeu très solennel
òu la lumière métaphorique s’impose
le départ vers l’inconnu
m'a souri avec grand soin
comme l'attente d'un regard
manquant de vocabulaire
emportant tous mes incompris
le coeur balancera à nouveau
pour toujours
en sourdine
Ernesto Rodrigues, May 2021
en sourdine
Ernesto Rodrigues, May 2021
1. I - 13'09''
2. II - 10'09''
3. III - 13'41''
Ernesto Rodrigues - Viola
Guilherme Rodrigues - Cello
Bruno Parrinha - Clarinet (II), Alto Clarinet (I), Bass Clarinet (III)
Recorded January 2022, Lisbon
Cover design Carlos Santos
Cover design Carlos Santos
Reviews
And after recording with Lisbon String Trio, Parrinha turned to an even more classic Creative Sources formation, recording a trio with Ernesto & Guillerme Rodrigues in Porto Covo (e.g. title of a Suspensão album...) just this past January, Sans oublier les arbres: As the title suggests then, Sans oublier les arbres adopts a much more naturalistic orientation, rather than critiquing the human-rational side of (de)colonial thought more directly per Dada, and includes a poem from Ernesto Rodrigues to that effect. The orientation on impressionism might likewise evoke music of a century ago, though (with updated technique, of course), and the three different tracks tend to project a sophisticated, post-romantic feel.... There's also a sense in which the "trees" figuration describes the music technically, in that each track grows from a relatively small beginning, expanding & branching into sometimes thornier counterpoint, or even tending toward smooth resonance. And Parrinha adopts a different clarinet for each track as well, opening on alto, then moving to the more usual "clarinet" (a soprano) & bass clarinet: The final track, in particular, evokes a kind of night music (after a sunset to close the second?), explorations of nighttime becoming a Rodrigues standard it seems, involving a bit of a "distant radio" buzz as well, but also building a flow.... Beyond a tree-like sense of musical growth, then, Sans oublier les arbres does evoke a variety of natural settings, often with subtlety & restrained austerity (but sometimes with a more bustling mood). And within Rodrigues's output, it also recalls Setúbal rather directly for me, there with sax & a different cellist, but a similar trio & orientation, again involving (there especially watery) timbral impressionism, but building at a grander scale: Setúbal is a single track (& with a more virtuosic orientation per se, perhaps...), whereas Sans oublier les arbres resets its momentum (& timbre) for three different scenes. Again, it evokes a strong sense of color & shade, sometimes muted or breathy, but chirpier at others. Tension is also modulated in sophisticated fashion during these ensemble track "builds." (Sans oublier les arbres is the sort of album that could seemingly only come from Rodrigues, then, continuing to refine his prior efforts.... And it's well worth hearing on its own.) Todd McComb's Jazz Thoughts
Zaprezentowany chwilę wcześniej kwintet kroimy do rozmiarów tria i cofamy się w czasie o … jeden dzień. Dwa instrumenty strunowe i klarnet (w każdej improwizacji inny) prowadzą nas teraz z dala od kompulsywnego minimalizmu edycji kwintetowej, serwując więcej emocji i sprawiając, iż oniryczne wytłumienie mija jak zły sen. Sam początek nie zwiastuje jednak nadmiernych eskalacji, toczy się przy dźwiękach miasta i posuwistych long-cuts każdego z muzyków. Aura zdaje się być dalece mroczna, ale dźwiękowe przebiegi trudno nazwać minimalistycznymi. Kilka melodyjnych fraz, kilka mrugnięć okiem w kierunku ciszy, garść szumów, tudzież drobnych incydentów mechanicznych na gryfach. Narracja zmysłowo się kołysze, a jej pierwsza odsłona umiera przy uroczych, post-barokowych frazach wiolonczeli.
Z kolei druga improwizacja zaczyna się na poziomie ciszy i początkowo klei się z drobnych, niedopowiedzianych fraz. Tym, który stara się tu o należytą dawkę emocji jest zalotny klarnet. Mimowolnie śpiewa, zachęcając strunowce do bardziej melodyjnych wynurzeń. Poziom interakcji rośnie, a każde zadane pytanie może liczyć na wyczerpującą odpowiedź. Opowieść skrzy się brzmieniowymi detalami, a na jej końcu czeka nas jeszcze efektowne spiętrzenie. Ostatnia improwizacja zdaje się być budowana z pewnym zamysłem dramaturgicznym. Subtelne drony (także klarnetu basowego!) i tłuste plastry ciszy. Narracja z mozołem pnie się ku górze i konsumuje wszystkie dźwięki jednym strumieniem fonii. Nim dobije do stacji końcowej podeśle nam jeszcze garść szumów, podmuchów i mikro zdarzeń perkusjonalnych, a także plamy post-baroku i drobne preparacje. Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej
Sem comentários:
Enviar um comentário