Creative Sources Digital
1. I (Dietrich Petzold) - 10'55''
2. 4 Stations (Ernesto Rodrigues) - 10'43''
3. Lusus Naturae (Guilherme Rodrigues) - 12'39''
4. IV (Matthias Bauer) - 12'04''
Dietrich Petzold - Violin, Viola
Ernesto Rodrigues - Viola
Guilherme Rodrigues - Cello
Matthias Bauer - Double Bass
Recorded November 2021, Berlin
Drugi z dzisiejszych kwartetów ma zdecydowanie berliński wymiar. Familia Rodrigues zwiera tu szyki z muzykami niemieckimi - skrzypkiem Dietrichem Petzoldem i kontrabasistą Matthiasem Baurem. Tym razem na improwizowane spotkanie artyści zabrali ze sobą specjalnie przygotowane notacje graficzne, które w przypadku Niemców miały charakter dość precyzyjnie zaplanowanych kompozycji (szczególnie skrzypka), w przypadku zaś Portugalczyków raczej stanowiły scenariusz dla definitywnie kolektywnych improwizacji.
W notacji niemieckiego skrzypka mamy prawdziwy ład i porządek, który wszakże nie przeszkadza stymulowaniu wielu ekspresyjnych i emocjonalnych momentów. String Chamber Quartet in Dance! Post-barokowe śpiewy, stylowe preparacje, drobiazgi i niuanse, tak brzmieniowe, jak i dramaturgiczne, ale także masywne fale bystrych, kolektywnych pasaży. W dużej opozycji do pierwszego utworu zdaje się stać notacja portugalskiego altowiolinisty. Ma ona kilka faz, a zaczyna się plejadą nerwowych short-cuts, pełną akustycznych perełek. Potem artyści płyną długimi strumieniami dźwięków i podziwiają urodę głębokiej, górskiej doliny. Powrót do krótkich, urywanych fraz zdaje się mieć wymiar niemal taneczny. Kolejna, jakże subtelna faza utworu, to mikro dźwięki przypominające field recordings, które spuentowane zostają dynamicznym zakończeniem. Notacja wiolonczelisty z kolei stawia na urodę mrocznych, nisko osadzonych konfiguracji dźwiękowych. Posadowione blisko ciszy drobne zgrzyty, tudzież eksplozywne jęki i lamenty. Opowieść Guilherme ma też piękną, ekspresyjną kulminację, a jej zakończenie, to niemal post-romantyczna mantra tłumionych emocji. Finał albumu, to notacja kontrabasisty, która sprawia wrażenie konsumującej pomysły narracyjne wszystkich poprzednich części. Dobrze zaplanowana, dająca wszakże dużo przestrzeni na swobodną improwizację, zarówno kwartetową, jak i czynioną w podgrupach. Na starcie nerwowy zgiełk oczekiwania, potem kolektywny flow kontrapunktowany rozhuśtanymi frazami, dużo melodii i kilka precyzyjnie zadekretowanych restartów. Szczególnie urokliwy wydaje się moment głębokiego, kontrabasowego arco, jako zaczyn jednego z nich. Samo zakończenie tonie w emocjach, efektownie podsumowując ową notyfikowaną improwizację. Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)
Sem comentários:
Enviar um comentário