sexta-feira, 5 de novembro de 2021

Palimpsest

CD – Creative Sources Recordings – CS 724, Lisbon 2021

















1. Palimpsest - 26'37''



Mia Dyberg - Alto Saxophone
Ernesto Rodrigues - Viola
Guilherme Rodrigues - Cello
Johan Moir - Double Bass
José Oliveira - Percussion



Recorded November 2018, Lisbon
Cover painting by José Oliveira
Cover design Carlos Santos



Reviews

Przegląd zaczynamy od nagrania najstarszego, zarejestrowanego w zamierzchłym roku 2018, na dwunastej edycji lizbońskiego festiwalu CreativeFest, w świetnie nam znanym miejscu O'Culto da Ajuda. Na scenie kwintet w składzie: Mia Dyberg – saksofon altowy, Ernesto Rodrigues – altówka, Guilherme Rodrigues – wiolonczela, Johan Moir – kontrabas oraz José Oliveira – perkusjonalia. Jedna, dramatycznie krótka improwizacja – niespełna 27 minut.

Idea swobodnych improwizacji Rodriguesów opiera się na dwóch fundamentach. Narracja tworzona jest głównie z drobnych, niekiedy urywanych fraz, wszyscy zaś uczestnicy spektaklu wyjątkowo uważnie się słuchają, zgodnie z najlepszymi wzorcami deep listening. Początek koncertu oczywiście spełnia te wszelkie normy, jakkolwiek od samego startu improwizacja zdaje się być prowadzona z dużą werwą, pojawia się w niej naprawdę dużo dźwięków, a kolektywna praca saksofonu, kontrabasu i perkusjonalii nie pozwala improwizacji zbyt często uciekać w kameralne suspensy. Dynamika ekspozycji wiedziona jest wprost z bardzo aktywnych perkusjonalii. W podmuchach dęciaka niekiedy czuć woń zmysłowego free jazzu. Także wiele dobrego dzieje się na strunach kontrabasu, równie często wykorzysującego technikę pizzicato, jak i arco. Artyści sumienie odrabiają lekcję z mechaniki tarcia i szorowania, chętnie też uciekają w mroczne klimaty pogrobowych westchnień i melancholii. Ten ostatni przypadek trafia im się już po upływie 6 minuty - piękna bojaźń, równie zmysłowe drżenie, nerwowo tłumiona kompulsywność chwili.

Narracja wije się soczystą strugą dźwięków bez specjalnych zakrętów. Mamy fazę wyjątkowo urokliwego free chamber wiolonczeli i altówki, którym za tło robi szum post-jazzowego instrumentarium. Tuż potem bardziej energiczne podrygi prowadzą muzyków na efektowną równię pochyłą – oto swobodna kameralistyka, która zdaje się nie mieć jakikolwiek ograniczeń gatunkowych. Tuż przed upływem 20 minuty narracja formuje się w efektowny dron, który opada w tumulcie polerowanych strun. Kolejny kwiatek do kożuszka, to zaśpiewy saksofonu i kilka bardziej kołyszących fraz wiolonczeli. Ciągle dużo dzieje się w obszarze perkusjonalii. Samo zakończenie koncertu śmiało uznać możemy za drobną eskalację ekspresji. Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)

Sem comentários:

Enviar um comentário