quinta-feira, 5 de maio de 2022

Quelque chose prie la patience des nuages

CD – Creative Sources Recordings – CS 734, Lisbon 2022


J’habite le dernier mot
dans le tranchant du jour

Les paroles sont aux fenêtres
et les jours à pas comptés

Je retrouve la vue
de la nature impuissante

On met dans le silence
le pousser des nuages

Une voix d’écume
presque des parfums

                                                         Et ainsi infiniment
                                                         avec l’aube au loin


                                                         Ernesto Rodrigues, March 2022





1. I - 21'59''
2. II - 21'24''




Ernesto Rodrigues - Viola
Guilherme Rodrigues - Cello
Bruno Parrinha - Bass Clarinet
Luisa Gonçalves - Piano
Carlos Santos - Electronics



Recorded January 2022, Colares
Cover design Carlos Santos

 

Reviews

And that sense of tension is then reformed & refigured, extended by a quintet context on Quelque chose prie la patience des nuages (recorded at the beach in Colares, the next day), i.e. by adding Luisa Gonçalves (piano) & CS mainstay Carlos Santos (electronics) to the prior trio: Although I hadn't noted it here, Gonçalves already appeared with Rodrigues (& Santos) on Melt (& I'd actually reviewed another quartet album by that name, that from "Hearth" appearing first on Clean Feed, April 2021), taking up what seems to be a recent theme, but also adding a sort of icey quality through crisp piano. (Also from mid-2021, Rodrigues evokes a similar sort of post-Cage idiom in Flat Music — also including Parrinha in its quartet with piano & percussion, as it happens. Stark & smooth are two other apt adjectives for this album that seems to seek radicality in a sort of post-Wandelweiser mode....) Quelque chose prie la patience des nuages projects less of a twisting thicket than an airy backdrop, however — perhaps recalling e.g. Stratus, including via the latter's sometimes wispy, sometimes brighter colors... — and suggests a sort of windswept landscape (cloudscape?) at times. It's also the longest of these albums, in two weighty (weightless?) tracks, its quasi-tonality & temperament (although softened by understated electronic manipulation...) imposing a more extended canvas... often distended, sparse & eerie (process-like?), but sometimes more active (or even searing via high clashes). The piano & electronics might almost be said to present a broad, contoured canvas for the clarinet & strings trio, but there's also a sense that the trio is accompanying Gonçalves at times (or elaborating the latter, i.e. into smaller spaces...). And beyond the clouds evocation per se, Stratus does remain a significant prefiguration here — & is actually another album on which Parrinha had appeared. (These releases might also be characterized as drawing upon themes & techniques of spectral music, albeit in improvising contexts....) Indeed, he'd also appeared already with Rodrigues on the quartet album Backlighting (first mentioned here in August 2018), where this sort of delicate, translucent blend of timbres was first put at the center of an interaction (or at least in this way...). A sense of cloud, moonlight, and shading in sometimes-muted colors thus comes to figure an ongoing musical strand in this space.... Todd McComb's Jazz Thoughts

Stuprocentowo portugalski kwintet zaprasza nas na wyjątkowo minimalistyczną podróż z grubymi plastrami ciszy na ramieniu każdego z artystów. Improwizacja od startu do mety zdaje się tu być lekka jak puch, ale jednocześnie mroczna i tajemnicza. Swoją hiperboliczną nieintensywnością przypomina duetowe medytacje brytyjskiego AMM. Dwa instrumenty strunowe sycą narrację zarówno intrygami, jak i delikatnymi ornamentami, klarnet basowy pozostaje na uboczu i przyjmuje najczęściej rolę komentatora wydarzeń, z kolei elektronika definitywnie koncentruje się na budowaniu tła tej suspended story, w każdym wszakże momencie dostarczając porcję dźwięków idealnie wpasowujących się w akustyczne frazy. Prawdziwą królową tej gry ogłosić trzeba jednak pianistkę, która w minimalistycznym środowisku rodziny Rodrigues czuje się jak ryba w wodzie. Frazuje na miliony sposobów, zawsze idealnie wpisując się w tryb danej fazy improwizacji.

Free chamber wprost z głuchej krypty toczy się tu wyjątkowo spokojnie, by nie rzec leniwie. Każdy dźwięk cedzony jest przez zęby, nic nie dzieje się bez odpowiednich przygotowań, wszystko czynione jest w należytym skupieniu. W połowie każdej z ponad dwudziestominutowych improwizacji muzycy sugerują nam, iż w niedalekiej przyszłości planowana jest intensyfikacja działań dźwiękowych. W pierwszej części na deklaracji się kończy, w drugiej artyści rzeczywiście przez kilka długich chwil zdają się generować swoje dźwięki nieco bardziej energicznie. To swoiste zagęszczenie ściegu idzie na wprost z aktywności Rodriguesów. Powrót do trybu minimalistycznego następuje jednak dość szybko, co stwarza nowe przestrzenie dla rosnącej kreatywności pianistki, która rządzi i dzieli w trakcie ostatnich minut nagrania. Przez moment można odnieść wrażenie, że samo zakończenie spektaklu mgły i ciszy przyniesie nam kilka bardziej ekspresyjnych fraz, ale okazuje się, że to jedynie wiatr hula za oknem. Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej

The series starts with "Quelque chose...", a mastepiece of free minimal music in two parts "I" and "II". This very peaceful and meditative piece is performed by a quintet led by the the Rodrigues family. But, for me the highlight are the piano lines of Luisa Gonçalves, reminding me of our own Clara Lai. The interplay with Carlos Santos is not from this galaxy. Maciej Lewenstein

Sem comentários:

Enviar um comentário