terça-feira, 26 de maio de 2020

Queen Triot

CD – Creative Sources Recordings – CS670, Lisbon 2020






1. Q1 - 03'22''
2. T2 - 04'31''
3. Q6 - 08'53''
4. Q5 - 06'17''
5. T6 - 07'16''
6. Q4 - 07'13''
7. T4 - 04'27''
8. T7 - 03'26''
9. Q7 - 06'23''





Marie Takahashi - Viola
Maria do Mar - Violin
Ernesto Rodrigues - Viola
Helena Espvall - Cello
João Valinho - Percussion & Piano





Recorded November 2018, Lisbon
Cover design Carlos Santos


https://ernestorodrigues.bandcamp.com/album/queen-triot


REVIEWS

Há discos em que o engenheiro de som é como se fosse um dos elementos do grupo que está a tocar. Este é um deles. “Queen Triot” foi gravado em estúdio (Namouche) por Joaquim Monte e o que ouvimos mais parece ter sido registado num local “site specific” com uma acústica reverberante natural. Quando se procura dar tal impressão, é regra geral possível detectar a artificialidade dos processos, mas não aqui: ouvimos os instrumentos (um violino, duas violas, um violoncelo + percussão ou piano) e o espaço em torno deles, para além da forma como o espaço molda o que esses instrumentos vão fazendo. Dar um destaque ao trabalho de Monte neste álbum deve-se também a dois factores implícitos, mas que podiam não ter sido cobertos, pelo menos desta maneira: o seu trabalho na misturadora sublinhou as duas linhas-mestras da música que aqui é tocada. Uma dessas linhas-mestras é a presença: ouvimos o mais pequeno detalhe dos materiais que cada interveniente introduz, de tal modo que mesmo as maiores subtilezas ganham uma inesperada clareza (nunca em prejuízo das dinâmicas, saliente-se). A outra é ainda mais entusiasmante: da acção conjunta dos cinco músicos surge um efeito de fantasmização que não só nos confirma que, na criação musical improvisada, os resultados são mais do que a soma das partes, como nos dá uma panorâmica iminentemente plástica, ao nível de um trabalho de perspectivação que funciona por alternância ou por sobreposição de planos, tirando ao elemento tempo a matriz dos desenvolvimentos para reforçar o elemento espaço. Este tipo de explorações com o uso de cordofones já vai sendo de esperar por parte de Ernesto Rodrigues, mas é especialmente gratificante saber que esse interesse investigativo é partilhado pelas três figuras da cena nacional que com ele aqui encontramos, Maria do Mar, Helena Espvall e João Valinho. A participação da violetista berlinense de origem nipónica Marie Takahashi, conhecida sobretudo pela sua actividade como intérprete de música barroca, é a cereja no topo do bolo. Rui Eduardo Paes (Jazz.pt)

W najbardziej znanym studio nagraniowym Lizbony - Namouche - jeszcze dziś nie byliśmy. Trafiamy tam pod koniec listopada 2018 roku i spotykamy piątkę muzyków. Marie Takahashi – altówka, Maria do Mar – skrzypce, Ernesto Rodrigues – altówka, Helena Espvall – wiolonczela oraz João Valinho – instrumenty perkusyjne i fortepian zagrają dla nas dziewięć improwizacji. W pięciu przypadkach będą to ekspozycje całego kwintetu, w czterech – usłyszymy trio złożone z altówek i skrzypiec. Całość nagrania, to ponad 52 i pół minuty.
Zaczynamy od kwintetu z numerem jeden. Mała ślizgawka po strunach, w trakcie której każdy instrument płynie swoim torem, przy czym jeden z nich pozostaje w opozycji i śpiewa post-barokiem. Posadowione tuż obok akcenty percussion zdają się sugerować bardziej zadziorne interakcje. Free chamber niegodziwe, piękne, odrobinę upiorne, ze zmianami tempa, nie pozbawione klasycyzujących pasaży. Trio z numerem dwa pieści dźwięki definitywnie na granicy ciszy. Struny jęczą, szeleszczą, niektóre dźwięki zdają się być niemal pozbawione fonii, to jedynie suche szuranie smyczków po strunach. Najbardziej intensywnym zdarzeniem fonicznym jest tu głucha, oddychająca przestrzeń studia nagraniowego. Kwintet szósty znów przenosi nas do świata żywych. Jakby pasikoniki skakały po gryfach, a obok mikro drumming stawiał pewne zadania dramaturgiczne, a potem leniwie je egzekwował. Narracja nabiera podskórnej dynamiki, ale ponownie zbliża się w okolice ciszy. Szuranie po werblu, jako element meta rytmu, który zaprasza na specyficzny taniec, czyniony wyłącznie na palcach. Tempo powraca dzięki działaniom cello, które stawia post-barokowe stemple jakości. Jeszcze tylko garść przepychanek, kilka pytań i tyleż odpowiedzi, i już jesteśmy w kwintecie piątym. Głęboki krok w kierunku zachowań skrajnie minimalistycznych – szarpanie za struny, kilka dotknięć smyczkiem, ruch martwego powietrza z zestawu percussion i wystudzonych strun. Flow budowany z samych drobiazgów skrzy się wyjątkową urodą. Po chwili gęstnieje w dronowy strumień dźwięków.
Trio szóste znów oddycha niemal samą ciszą. Ktoś puka w pudło rezonansowe, coś szeleści na strunach. More than molecular! Ćwierć-frazy, mikro-podskoki, nano-westchnienia. Znów opowieść powstaje z drobiazgów, jest lekka, jak piórko. Kwintet piąty kreuje strunowy ambient. Szumy, oddechy, źdźbła dźwięków. Małe pizzicato śpiewa i zawodzi. Opowieść przepoczwarza się w tango zastygłych emocji, ale tempo zdaje się rosnąć, a smyki wpadać w delikatne konwulsje. Trio czwarte rodzi się z dialogu arco i pizzicato. Artyści wspinają się na palce i budują podniebny barok. Tańczą wokół własnej osi, idą w intrygujące zwarcia i szukają kanciastych form. Zaraz potem trio siódme, które wydaje się być ambientem, który opuszcza po tysiącu lat swoją kryptę. Złowrogie oddechy strun, martwy śpiew, kosmiczna delikatność u samego progu ciszy. Kwintet siódmy, ostatni epizod ten niezwykłej podróży strunowej z perkusjonalnymi inkrustacjami. Szum i szelest, niewykluczone, iż z werbla, obok struny szukają barokowego podparcia, w czym celuje cello, które smakuje samymi delicjami. Długie pasaże post-ambientu i piękne wtręty pizzicato. Opowieść nabiera intensywności, wiolonczela płynie dołem, skrzypce i altówki górą, a percussion sieje dramaturgiczny niepokój. Coś trzeszczy, coś ostatecznie obumiera, a opowieść napotyka wreszcie swą definitywną ciszę. What a game! Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)

Just before finishing corrections of this book, Ernesto send me 5 more discs of him and Guilherme. The first one is a quintet, recorded in Namouche Studio in Lisbon. It is
notable for the participation of Marie Takahashi, whom I happened to meet at the MountMusic Festival in 2018. In addition to two violas (Ernesto and Marie), Maria do Mar plays violin and Helena Espvall - cello. This is thus an unconventional string quartet augmented by the percussion of João Valinho. Indeed, the music sounds like contemporary string music, but the percussion plays an important role. The group plays nine track, full of wonderful conversations of the instruments, as exemplifies by the opening "Q1". I dig also "Q6", full of power expressed in fantastic pizzicato lines. The abstract and quiet "T6" is also fascinating. Finally, the closing "Q7", a dramatic piece with incredible conversation of the cello with the others. Maciej Lewenstein

A remarkable album of masterful and wide-ranging string interaction from improviser and Creative Sources label leader Ernesto Rodrigues (viola) with active contemporary Portuguese performers Maria do Mar (violin), Helena Espvall (cello) and Berlin-based violist of Japanese origin Marie Takahashi, accompanied by Joao Valinho on percussion & piano. (Squidco)

Sem comentários:

Enviar um comentário